poniedziałek, 26 października 2009

Namiętność

Wychodzę za chwilkę na miasto.
W konkretnym, zaiste mistycznym, celu.
Może to pogoń za ułudą, ale ta moja słabość
trawi mnie wewnętrznym ogniem od bardzo dawna.
To wielka moja namiętność, fascynacja w której
z upodobaniem zatracam się jakże często i ochoczo.
No cóż, mądre to słowa, że nic co ludzkie nie jest nam obce.
Wieczorem postaram się zdać szczegółową relację z mojej dzisiejszej wyprawy ;)

Wasz Staś

2 komentarze:

  1. noooo to jak Ty od 13 łowisz i nic...gościu to Ty na ryby poszedłeś czy zające? na mieście?
    aaa może szkasz dwieście lat do tyłu :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie nauczyło mnie pokory i cierpliwości moja droga.
    Ewo, to Twoje drugie zdanie jest niemal prorocze.
    Ale o tym wspomnę kiedyś, nie dziś. ;)

    OdpowiedzUsuń