Wychodzę za chwilkę na miasto.
W konkretnym, zaiste mistycznym, celu.
Może to pogoń za ułudą, ale ta moja słabość
trawi mnie wewnętrznym ogniem od bardzo dawna.
To wielka moja namiętność, fascynacja w której
z upodobaniem zatracam się jakże często i ochoczo.
No cóż, mądre to słowa, że nic co ludzkie nie jest nam obce.
Wieczorem postaram się zdać szczegółową relację z mojej dzisiejszej wyprawy ;)
Wasz Staś
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
noooo to jak Ty od 13 łowisz i nic...gościu to Ty na ryby poszedłeś czy zające? na mieście?
OdpowiedzUsuńaaa może szkasz dwieście lat do tyłu :)))))
Życie nauczyło mnie pokory i cierpliwości moja droga.
OdpowiedzUsuńEwo, to Twoje drugie zdanie jest niemal prorocze.
Ale o tym wspomnę kiedyś, nie dziś. ;)